Szczerze mówiąc, nie wiem już z jakiego powodu sięgnęłam po „Nocny patrol” Siergieja Łukjanienki, pierwszą część cyklu o Patrolach. Doskonale za to pamiętam okoliczności tego wydarzenia. Wrzesień. Po kolejnej poprawce wracam z koleżanką do domu. I z uporem maniaka szukam tej konkretnej książki we wszystkich księgarniach i na wszystkich stoiskach, które można znaleźć na Dworcu Centralnym. Zdobycie „Nocnego patrolu” (co wcale nie było wtedy tak łatwym zadaniem) to jedyna korzyść jaką przyniósł felerny, niezdany egzamin.
[more]
„Nocny patrol” składa się z trzech opowieści, które, zgrabnie łączą się w całość. Siergiej Łukjanienko pokazuje nam świat Antona Gorodeckiego, Innego. To ktoś więcej niż tylko człowiek. Jest Jasnym, przedstawicielem sił Światła, członkiem moskiewskiego Nocnego Patrolu. Jego zadanie to kontrolowanie równowagi pomiędzy dobrem i złem. I wyłapywanie nieposłusznych Ciemnych, swoich naturalnych przeciwników. Pewnego dnia widzi w metrze młodą kobietę, nad której głową unosi się potężny wir sugerujący, że dziewczyna jest przeklęta. Przez to może zagrażać całemu miastu. Chwilę później Gorodecki ratuje życie małego chłopca. Okazuje się on bardzo ważną postacią w walce między Jasnymi i Ciemnymi. W międzyczasie Anton próbuje jeszcze rozwiązać zagadkę mordercy Ciemnych i sam staje się jednym z podejrzanych. Nie chcę skupiać się na fabule, gdyż zdradzając mimochodem jakiś szczegół, mogę zepsuć przyjemność jaka płynie z zagłębiania się w świat Zmroku (ten prawdziwy, którego tajniki znane są tylko Innym).
Co więcej, powieść Łukjanienki doskonale przemawia do polskiego czytelnika. W kreowanej przez niego Moskwie, postaciach, atmosferze wyczuwa się coś słowiańskiego, dziwnie swojskiego, bliskiego. Bohaterowie marudzą, narzekają, problemy na ogół rozwiązują przy kieliszku. A że problemów mają sporo, piją zdecydowanie za dużo. Jednocześnie potrafią walczyć, buntować się przeciwko systemowi, jakiejś sile wyższej. Nie są czarno-biali, przez co stają się bardziej rzeczywiści, „nasi”.
Po przeczytaniu „Nocnego patrolu” na pewno warto też sięgnąć po jego adaptację. „Straż nocna” w reżyserii Timura Bekmambetowa to film, który bardzo mnie zaskoczył. Po nieudanej ekranizacji „Wiedźmina” (który zdaje się miał większy budżet niż wspomniana „Straż…”) nie sądziłam, że plemię słowiańskie jest w stanie nakręcić porządne fantasy. A jednak. Cóż z tego, że w kilku sytuacjach powiedziałam: „Eeeeee, w książce było zupełnie inaczej”, ze pojawiają się również motywy zaczerpnięte z kolejnej części cyklu. Aktorzy są rewelacyjni a film oddaje mroczny klimat powieści. A ja w adaptacjach szukam właśnie tego.
„Nocny patrol” to pozycja, do której wracam bardzo chętnie. To właśnie intrygujący, ironiczny, przewrotny, niepowtarzalny i, czasami, przerażający, świat Innych zapoczątkował moją miłość do Siergieja Łukjanienki. A seria o patrolach chyba nigdy mnie nie znudzi.