Żyjemy…

Króciutko tylko chciałam napisać, że owszem żyjemy i wcale a wcale nie zamierzamy zarzucić pisania na tym blogu. Ot, trochę nas codzienne obowiązki przerosły… Milvanna walczy z Santa Muerte, a ja walczę z alergią, migrenami, oraz tuzinami prac zaliczeniowych, które czytam prawie że non stop. Recenzować ich tu przecież nie będę…

Ale wrócimy już wkrótce, obiecujemy 🙂 Ze zdwojoną energią. Poczekacie jeszcze chwilkę?

Na pocieszenie wrzucam link, bo obrazka nie da się skopiować, do najbardziej uroczego parkingu na świecie. Jak Wam się podoba?