Jest nam niezmiernie
miło, że Enedtil wyróżniła naszego bloga, przyznając mu:
A tu kilka informacji na
temat tego, jak to działa.
2. Napisz o sobie siedem rzeczy, których odwiedzający bloga jeszcze nie wiedzieli.
3. Nominuj szesnaście innych osób (nie można jednak nominować osoby, która Ciebie nominowała),
4. Zostaw na ich blogach komentarz, dzięki któremu dowiedzą się o nagrodzie i nominacji.
Chętnie zdradzimy Wam parę informacji o sobie, ale trudno nam wytypować
kolejne 16 blogów. Regularnie zaglądamy na o wiele więcej z nich, a duża ich część była już wytypowana. Wyróżniamy
więc wszystkie blogi, które są w naszych zakładkach. Jeśli ktoś z Was nie brał
jeszcze udziału w zabawie, zapraszamy. A teraz obiecane „sekrety”.
Milvanna o Grendelli:
Grendella w sposób szczególny rozwinęła cechę, którą dysponują wszyscy
reprezentanci młodego pokolenia w naszej rodzinie. Otóż potrafi zrobić sobie
krzywdę w każdej sytuacji. Nie mówię tu już nawet o tym, że zwyczajnie uderza
się w szafkę czy zostaje zaatakowana przez balkonowe drzwi. Jakiś czas temu,
bardzo cieszyła się z nadejścia wiosny i przemieszczała się po własnym
mieszkaniu w podskokach godnych sarenki. Podskakiwała tak sobie z uśmiechem i
podskakiwała, aż w końcu… spadła ze schodów. I wytłumacz potem w pracy, że mąż
wcale Cię nie bije i że to naprawdę wina złośliwych schodów.
Grendella przez wiele lat łączyła ze sobą dwie bardzo różniące się od
siebie dziedziny życia. Z jednej strony, w zasadzie przez całą podstawówkę
stanowiła wysokie oparcie w szkolnej drużynie koszykówki. Musiała więc wykazać
się nieustępliwością, siłą i nieraz, powiedzmy to otwarcie, agresją (nawet nie
wiecie jak okropne potrafią być trzynastolatki walczące o piłkę; Milvanna sama
nosi na nadgarstku pamiątkę w postaci dwucentymetrowej blizny po zadarciu
paznokciem). Z drugiej, była zwinną, sprawną i powabną baletnicą. Uprzedzając
wszelkie pytania powiem, że nie, umiejętności sportowo-taneczne nie pomogły jej
w unikaniu niebezpieczeństw w sytuacjach codziennych.
W rodzinie krążą plotki, że jako nastolatka Grendella padała ofiarą
tajemniczych i niewyjaśnionych po dziś dzień ataków. Wieść niesie, że w
niespodziewanych momentach nieznany gatunek dzikiego, niewielkiego zwierza zakradał
się do niej podstępnie, by dokonać aktu ugryzienia w nogę na odcinku kolano-biodro.
Wybór kończyny był przypadkowy. Wydaje się, że owo stworzenie miało problem z
sięgnięciem wyżej. W przeciwnym wypadku, prawdopodobnie potrzebna by była interwencja
lekarza. W rodzinie mówi się też nieśmiało, że sprawcą mogła być młodsza
siostra Grendelli. Milvanna odmawia jednak komentarza 😉 .
Grendella o Milvannie:
Milvanna od najmłodszych lat przejawiała niechęć do wykonywania
niezrozumiałych dla niej nakazów. W czasach gdy sięgała 12-letniej wówczas
Grendelli do kolan, na wezwanie kapłana do wspólnych modłów podczas niedzielnej
mszy świętej, oderwała na chwilę niebieskie oczęta od zabawki którą się bawiła,
by zaskakująco głośno zaprotestować: „A ja nie będę się modlić!” Mama
spurpurowiała, Grendella parsknęła, gromu z jasnego nieba nie było.
Milvanna przejawiała również skłonności do wędrowania, uciekania i chowania
się przed opiekującymi się nią dorosłymi. Mając lat 3, schowała się przed
Grendellą i mamą za ladą w dużym sklepie towarowym. Fakt, że szukali jej przez
20 minut dosłownie wszyscy, a rodzicielka była bliska apopleksji, niezmiernie
ją uradował. W latach wczesnoszkolnych wybierała się na długie i zupełnie
nielegalne wyprawy autobusem. Grendella podejrzewa, że o niektórych eskapadach rodzina
nie wie do tej pory. Obecnie, Milvanna wędruje trochę mniej, jako że została uziemiona
studiami w stolicy. Podejrzewam jednak, że niedługo poniesie ją w świat.
Prawdopodobne kierunki to Ameryka Południowa lub przynajmniej Hiszpania.
Milvanna nie żyje zgodnie z zasadami feng-shui. Nie potrafi rozstać się z
ciuchami, w których nie chodziła od 5-u lat, bo je kiedyś lubiła. W jej
portfelu znajduje się również zaskakująca kolekcja biletów z kina, koncertów i
muzycznych festiwali, która prawdopodobnie jest jej nieodzowna do życia. Krótko
mówiąc, w portfelu Milvanny, można znaleźć wszystko oprócz pieniędzy.
Coś wspólnego:
Milvanna i Grendella nie gardzą telewizją. Od prawie roku nienawidzą jednak
z całego serca „otwartego” Polsatu, który okazał się nie dość otwarty, by
transmitować mecze polskich siatkarzy na mistrzostwach świata. W tym czasie
można było śledzić losy bohaterki niezapomnianego serialu „Szpilki na
Giewoncie”. Milvanna i Grendella nie są z natury pamiętliwe, ale akurat tego
nigdy Polsatowi nie zapomną.