Szczenięce lata, czyli co wtedy czytaliście?

Gdzieś w przerwach pomiędzy pomocą w organizacji Wielkiego Testu Języka Angielskiego w ramach akcji Polska zna angielski (w Białymstoku test pisało ponad 600 osób!), czytaniem prac licencjackich i magisterskich nagle przebudzonych z zimowego snu studentów, pisaniem i sprawdzaniem testów związanych z końcem roku szkolnego oraz kibicowaniem polskim siatkarzom na Torwarze,  udało mi się przeczytać Grę w kości Elżbiety Cherezińskiej i ponad połowę Drooda Dana Simmonsa. Obiecuję podzielić się opiniami, ale to za czas jakiś. Niedługi, mam nadzieję…

Tymczasem, przyłączam się do plebiscytu, czy jak tą akcję nazwać, zaproponowanego przez Zacofanego w Lekturze, na ulubione polskie książki dziecięco-młodzieżowe, bardziej młodzieżowe, z czasów PRL-u. Szczegóły znajdziecie w linku. Świetnie się bawiłam, tworząc swoją listę i wszystkich do tego szczerze zachęcam. Stwórzcie swoją i wyślijcie ją na adres e-mail zacofany.w.lekturze@gmail.com do 14 czerwca.

Zdjęcie pożyczyłam od Zacofanego w Lekturze, mam nadzieję, że się nie obrazi.

A tu wybory Grendelli w kolejności alfabetycznej:

1. Adam Bahdaj: „Wakacje z duchami” – wiadomo, kto tego nie czytał?

2. Krystyna Boglar: „Nie głaskać kota pod włos” – To chyba z tej książki zaczerpnęłam przeświadczenie, że mężczyzna tez może się domem zajmować i wychowywać dzieci. Serial na podstawie tego był, pt. „Rodzina Leśniewskich” 🙂

3. Jerzy Broszkiewicz: „Długi deszczowy tydzień” – książka czytana w KAŻDE ferie zimowe i wakacje, tak gdzieś myślę do VII klasy podstawówki. Bez „Długiego deszczowego tygodnia” wakacji nie uznawałam za otwarte. Podobnie miałam z „Szatanem z siódmej klasy”, ale się nie kwalifikuje. W ogóle Broszkiewicza bardzo lubiłam.

4. Joanna Chmielewska – czytałam pasjami wszystko: i te młodzieżowe i te mniej młodzieżowe. Wybuch śmiechu w środku nocy mocno niepokoiły rodzicielkę… Trudno mi się ograniczyć do jednej, ale jako pierwszy wybór podaję „Większy kawałek świata” (gratis dorzucam: „Wszyscy jesteśmy podejrzani” i „Krokodyl z kraju Karoliny” – muszę je chyba zanieść do oprawy…)

5. Maria Kruger: „Godzina pąsowej róży” – czytałam pod kołdrą, bo mama się denerwowała, że nie śpię.

6. Ewa Lach: „Na latającym dywanie” – och, jak ja marzyłam o emocjonującym przenoszeniu się w czasie i przestrzeni… I jeszcze „Romeo, Julia i błąd szeryfa” – fajnie pisała Ewa Lach.

7. Małgorzata Musierowicz – cała Jeżycjada wydana do 1989 roku, ale najbardziej „Kwiat kalafiora” – identyfikowałam się z Gabrysią, bo też grałam w koszykówkę w szkolnej drużynie. Od niej przejęłam zwyczaj kończenia prysznica strumieniem zimnej wody (zostało mi do dziś) i nie żałuję

8. Czesława Niemyska-Rączaszkowa – „Jadwiga i Jagienka” – prywatny hicior reprezentujący powieści historyczne.

9. Zbigniew Nienacki: no i znowu w całości, ale najbardziej „zaczytany” jest „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka” – nie pamiętam ile dokładnie miałam lat, ale obraziłam się na rodziców, że zamiast do Fromborka ciągnęli mnie na wczasy do Bułgarii i nie odezwałam się do nich przez całą podróż naszą samochodem. Potem morze mnie trochę udobruchało…

10. Edmund Niziurski: „Sposób na Alcybiadesa” – myślę, że ta książka to był podświadomy powód dla którego zaczęłam uczyć (a zawsze twierdziłam, że uczyć na pewno nie będę i kropka). I myślę, że zawsze będę dążyć, by być Alcybiadesem, tyle że na szpilkach…

11. Hanna Ożogowska: „Tajemnica zielonej pieczęci” – czytałam akurat w czasie, gdy w naszym bloku rozpoczęła się seria włamań do piwnic. Podczas włamań ginęły tylko kompoty i ogórki kiszone. Sprawców nigdy nie złapano, a włamania skończyły się równie szybko, co się zaczęły.

12. Andrzej Perepeczko: „Dzika Mrówka i Jezioro Złotego Lodu” – cały cykl, ale tę najbardziej pamiętam. Od tej książki, zaczęło się jeszcze nie zrealizowane marzenie o wyjeździe do Ameryki Południowej.

13. Krystyna Siesicka: „Zapałka na zakręcie” – bez tej książki nie wyobrażam sobie wieku nastoletniego.

14. Halina Snopkiewicz: „Słoneczniki” – tak jak z „Zapałką”.

15. Alfred Szklarski – cała seria, ale jakbym musiała wybierać, to bym się wahała między „Tomkiem na tropach Yeti”, a „Tomkiem wśród łowców głów”. Nie jednak „Tomek na tropach Yeti” – bo tak 😉

A poza listą, dorzucam „Tytusa, Romka i Atomka” 🙂

Mam nadzieję, że i Milvanna i wy dołączycie do akcji! Bardzo jestem ciekawa waszych wyborów. Czytaliście to, co ja?