To już trzy lata, czyli urodziny “Książek mojej siostry”

Mamy problem z rocznicami. Z tymże Grendella ma większy. Raz zdarzyło jej się zapomnieć o urodzinach  Milvanny. Pamiętnego dnia Grendella rozmawiała wprawdzie z młodszą siostrą telefonicznie kilka razy, życzeń jednak nie złożyła… Tak, to mógł być koniec wszystkiego. Milvanna jednak okazała klasę godną królowej angielskiej i do sprawy więcej nie wracała.

Tak prawdopodobnie wyglądała Grendella, kiedy uświadomiła sobie, że nie złożyła życzeń Milvannie

Cóż, co roku też udaje się nam skutecznie przeoczyć datę powstania naszego bloga. W tym roku postanowiłyśmy być twarde i nie zapomnieć. I pewnie by się udało, gdyby nie zbieg przeróźnych okoliczności urlopowo-technicznych. Przyjmijmy więc, że nie konkretne daty się liczą, lecz miesiąc w którym Książki mojej siostry pojawiły się w sieci z tym właśnie nieśmiałym wpisem. A był to lipiec 2010 roku. I choć kalkulacje matematyczne nie są naszą najmocniejszą stroną, to jednak udało nam się obliczyć (na palcach jednej ręki), że

 Książki mojej siostry skończyły właśnie 3 lata!

 

Takie torty upiekłyby Grendella i Milvanna, gdyby umiały. Jednak nie łudźcie się, prawdziwych tortów nie będzie…

W ciągu tych trzech lat, Milvanna zdążyła napisać pracę magisterską o Santa Muerte, skończyć studia, wrócić do rodzinnego miasta, i znowu z niego wyjechać do Warszawy, by zajać się pracą nie związaną ani z literaturą, ani z filmem, ani z serialami. Grendella z kolei obroniła doktorat o teatrze przełomu średniowiecza i renesansu, i nadal jest zadowolona, że płacą jej za gadanie o książkach kolejnym rocznikom studentów. Ciągle również bawi ją uczenie angielskiego i cieszy fakt, że zamiast urlopu ma wakacje. W międzyczasie, Książki mojej siostry stały się bardzo istotną częścią naszego życia. I choć nasze wpisy nie pojawiają się z taką częstotliwością i regularnością jak na wielu innych blogach, to jest to miejsce w sieci, o które nadal zamierzamy dbać. Bo to nasza odskocznia od codziennych obowiązków, coś, co ma sprawiać przyjemność zarówno nam jak i, mamy nadzieję, naszym czytelnikom.

No to wznosimy toast! Każdy tym, czym lubi 🙂

Trzy lata w wirtualnym świecie to kawał czasu. W tym czasie opisałyśmy tu trochę książek, filmów i seriali, które wywarły na nas wrażenie lepsze lub gorsze. I choć nie bywamy na spotkaniach w realu (może kiedyś?) i nie jesteśmy tak aktywne, jak inni blogerzy (szczerze was podziwiamy), to poznałyśmy wirtualnie wielu ludzi, których bez naszego bloga nigdy byśmy pewnie nie spotkały. Dziękujemy, że was poznałyśmy. Dziękujemy wszystkim, którzy tu zaglądają regularnie, bądź sporadycznie. Tym, którzy komentują i tym, których obecność jest milcząca. Mamy nadzieję, że znajdujecie tu to, czego szukacie. I zapewniamy, że zamierzamy zostać na dłużej, bo pisanie i kontakt z Wami naprawdę sprawia nam dużą frajdę.