Peter Grant, wieś i jednorożce, czyli “Foxglove Summer” Bena Aaronovitcha

Tak, tak. Będę po raz kolejnych zamęczać wszystkich zachwytami nad książką, która nie wiadomo kiedy dotrze do polskich czytelników. Szczerze mówiąc, chyba nigdy nie czekałam aż tak na premierę, jak miało to miejsce w przypadku Foxglove Summer. Wpadłam już prawie w jakiś amok (serio, to było dość przerażające), znajome chciały przywozić mi powieść zza granicy, ale, oczywiście nie do końca mnie to satysfakcjonowało. Bo przecież ja nie mogłam TYLE czekać! Dla niewtajemniczonych „TYLE” to jakiś miesiąc. Na szczęście, jęczenie na facebooku ma swoje plusy i E., nasza kochana i dobra Honorowa Siostra, postanowiła podarować książkę Grendelli. Także nauka z tej opowiastki płynie taka: marudźcie do momentu, kiedy wasza przyszywana siostra kupi książkę rodzonej siostrze a ta pozwoli wam ją przeczytać pierwszej. No to teraz do rzeczy, ale nie do końca rzeczowo.

Foxglove_Summer3 

Peter Grant, który kocha Londyn i uważa, że w zasadzie nic ciekawego poza nim nie istnieje, w Foxglove Summer ma okazję się przekonać, że jednak się myli. Otóż w niewielkim miasteczku znikają dwie jedenastoletnie dziewczynki. Policja robi, co tylko może, żeby je odnaleźć. W poszukiwania włącza się również połowa londyńskiego oddziału do zadań specjalnych, czyli Peter we własnej osobie. W okolicy mieszka bowiem dawny znajomy Nightingale’a. Grant ma więc sprawdzić, czy lokalny czarodziej nie maczał w sprawie swoich magicznych palców. Daje mu to też możliwość odetchnięcia po dość nieprzyjemnych wydarzeniach, które spotkały go nie tak dawno temu. Dlatego też angażuje się w próbę rozwikłania zagadki zaginięcia, które, a jakże, zwykłym zaginięciem nie jest.

Przy każdej kolejnej części cyklu, chciałabym dostawać więcej Nightingale’a. Niestety, Aaronovitch nic sobie z moich oczekiwań nie robi. Chyba gdybym na siłę miała znaleźć jakiś minus powieści, wskazałabym właśnie naza małą dawkę doświadczonego maga. Z drugiej jednak strony, Peter zmuszony jest do większej samodzielności i wzięcia na siebie odpowiedzialności za sukces lub porażkę. Przy okazji możemy przyjrzeć się jego współpracy z lokalnym przedstawicielem prawa, Dominikiem, którego chyba nie da się nie polubić. Dostajemy też sporą dawkę Beverly Brooks, której pomoc, jak zwykle, okazuje się niezbędna. Poważnie, Peter powinien każdego dnia dziękować losowi za to, że mu ją zesłał.

passjesse11 Tak w mojej głowie wygląda Peter Grant. Tak, mam “krasza” na postać literacką.

Jeśli zaś idzie o samego Petera, którego darzę coraz silniejszym uczuciem, to z pozoru wydaje się całkiem nieźle sobie radzić po dość zaskakujących i okropnych niedawnych doświadczeniach. Dalej możemy cieszyć się jego inteligentnym poczuciem humoru, dalej jest pewny siebie i błyskotliwy. Tak naprawdę został jednak głęboko zraniony i na pewno czuje się zdradzony, o czym może w pewnym momencie przekonać się drzewo obok miejsca, w którym mieszka (biedne, biedne drzewo). Sprawa związana z tajemniczym człowiekiem bez twarzy również nie daje o sobie zapomnieć i wiemy, że już niedługo (oby) będzie nas czekało coś wielkiego i raczej niebezpiecznego.

Przy okazji, chciałabym publicznie oświadczyć, że jednorożce to nie są żarty, żadne tam kucyki do przytulania. Po Foxglove Summer zaczęłam się zastanawiać, czy wręczając mi spersonalizowany kalendarz z napisem „2014 Rok tęczy i jednorożców”, Grendella na pewno dobrze mi życzyła.

Foxglove Summer nie rozczarowuje. Cieszę się, że nie sprawdziły się moje obawy związane z przeniesieniem akcji poza Londyn. Po raz kolejny dostałam od Aaronovitcha doskonałą rozrywkę, całkiem niezły wątek kryminalno – magiczny, trochę odpowiedzi i jeszcze więcej zagadek. No i cóż mi pozostaje innego niż czekanie na kolejną część? No, niewiele. Mam nadzieję, że Peter będzie już jednak siedział w stolicy i prowadził swoje wielogodzinne, głębokie dyskusje z Molly (taki żarcik). Molly, ach, Molly. Jakże do Ciebie tęsknię.