Dawno, dawno temu J.R.R. Tolkien napisał porywającą opowieść o odwiecznej walce dobra ze złem, pełną elfów, krasnoludów i hobbitów, kładąc podwaliny gatunku, który znalazł tysiące miłośników. Wielu próbowało go naśladować, wielu stworzyło własne światy, wielu wpłynęło na rozwój fantasy. I choć fantasy doczekało się swoich własnych opracowań, choć napisano o tym gatunku niejedną pracę magisterską, to nadal często postrzegany jest jako literatura niewymagająca, oferująca głównie ucieczkę od rzeczywistości, taka, z której się wraz z wiekiem wyrasta.
Autorzy nagradzani prestiżowymi nagrodami, takimi jak Booker, czy Pulitzer, na ogół trzymają się od fantasy z daleka. Smoki rzadko wkraczają na obce im terytorium literatury wysokiej. Elfy i krasnoludy nie są dobrymi znajomymi Noblistów. Fakt ten nie powstrzymał jednak Kazuo Ishiguro, który ze swoją najnowszą powieścią, przekroczył niewidzialną granicę, sięgając po konwencję fantasy i umieszczając akcję Pogrzebanego Olbrzyma w czasach (mniej więcej) króla Artura, kiedy
Większość pozostawionych przez Rzymian dróg uległa już wówczas zniszczeniu i pozarastała często bezpowrotnie. Nad moczarami i rzekami unosiły się lodowate opary, w których świetnie czuły się ogry, wciąż zamieszkujące te ziemie (9)
Nad ziemiami unosi się również tajemnicza mgła, z powodu której mieszkańcy nie pamiętają swych wspomnień – mgła niepamięci. To przez nią mieszkańcy Brytanii pamiętają niewiele ze swego wspólnego życia, przez nią również koegzystencja pomiędzy wrogimi sobie plemionami Brytów i Saksonów jest możliwa. Mgła niepamięci pochłaniająca wspomnienia dobre i złe – błogosławieństwo to, czy przekleństwo?
Jednym z najpopularniejszych motywów fantasy jest quest – wyprawa bohatera, który dzięki niej przechodzi jakąś przemianę. Nie zdziwiło mnie więc zupełnie, że Ishiguro, po niego sięgnął. Na wyprawę wyrusza tu para staruszków, Beatrice i Axl, mąż i żona, którzy bardzo się kochają i dbają o siebie najlepiej, jak potrafią, ale właściwie niewiele pamiętają ze swego wspólnego życia. Wiedzą, że mieli kiedyś syna, ale dlaczego ich opuścił i dokąd się udał? Nie potrafią odpowiedzieć, wyruszają więc w podróż, by go odszukać. Wędrują przez baśniową, spowitą mgłą krainę, starając się unikać niebezpieczeństw: złych ogrów, okrutnych ludzi, zdradliwych bagnisk. Spotykają ugryzionego przez fantastyczną istotę chłopca, niebezpiecznego wojownika, i w końcu Sir Gawaina, rycerza ze słynnego angielskiego romansu rycerskiego. Gdy okaże się, że źródłem mgły jest smoczyca Querig, jedni bohaterowie będą chcieli ją zabić, inni ocalić – którzy mają rację? Czy miłość Axla i Beatrice przetrwa, gdy przypomną sobie wszystkie szczegóły swojego wspólnego życia, czy będą potrafić patrzeć sobie w oczy? Jaka jest cena tych wspomnień? Czy warto pamiętać o wszystkim? Czy miłość wybacza wszystko?
To główne pytania, które przewijają się raz po raz na kartach powieści. Z jednej strony wspomnienia to coś niezmiernie ważnego, to one sprawiają, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Z drugiej, mogą nas przecież zniszczyć. Dotyczy to zarówno jednostek, takich jak Axl i Beatrice, jak i całych społeczeństw, czy narodów, które rodzą się na zgliszczach tych, które musiały odejść:
Śmiem twierdzić, panie, że tak wygląda cały nasz kraj. Piękna zielona dolina, która cieszy oko na wiosnę. Ale wystarczy wbić łopatę w ziemię, by pod stokrotkami i jaskrami trafić na trupy. I nie mówię, panie tylko o tych, którym wyprawiono chrześcijański pogrzeb. W naszej ziemi leżą ofiary dawnych rzezi (240)
Mgła zapomnienia pozwala zapomnieć nie tylko o tych ofiarach, lecz również o chęci zemsty. Jednocześnie utrudnia leczenie ran, zawieszając nas w próżni pomiędzy nienawiścią, a wybaczeniem. Okropieństwa przeszłości można zepchnąć głęboko, ale dopiero konfrontacja z nimi może prawdziwie uleczyć. Choć nie jest to łatwa droga.
Pogrzebany olbrzym nie porywa tempem narracji, tu wszyscy poruszają się jak we mgle, przemawiają do siebie w sztuczny, teatralny, nużący wręcz, sposób. To bardziej przypowieść niż powieść fantasy, w której bohaterskie czyny zostają obdarte z pięknych szat, ukazując się w całym swym okrucieństwie i która, w przeciwieństwie do opowieści Tolkiena, nie oferuje pocieszenia. Pokonanie smoczycy Querig nie jest równoznaczne z pokonaniem Saurona, zamiast powszechnego pokoju zapanuje chaos. Olbrzyma można pogrzebać, ale kopiąc głębiej i tak się na niego natkniemy. Zbrodnie popełnione przed wiekami, owiane mityczną mgłą niepamięci, powtarzają się w innym czasie i innym miejscu. Nie ma przed nimi ucieczki, tak jak nie ma ucieczki przed ludzką naturą.
Pogrzebany Olbrzym to ważna książka, która we mnie utkwiła, choć nie udało mi się w niej zakochać. Łatwiej darzyć ją głębokim szacunkiem, niż płomiennym uczuciem.
—
Kazuo Ishiguro, “Pogrzebany Olbrzym”, przeł. Andrzej Szulc, Wydawnictwo Albatros, 2015.